|
Docent mija bezwiednie Winnickiego, po czym przygląda się na zmianę, raz jemu, raz zdjęciu w gazecie. Wybiega z powrotem do góry obok idącego Winnickiego i jak gdyby nigdy nic ponownie schodzi, by móc przywitać się z nowym, jakże poważanym sąsiadem tak, jak przystało.
| |