Menu serwisu
Alternatywy 4

DIALOGI

"Lista przydziałów" (00:10:38)

Wszyscy niecierpliwie oczekują na korytarzu Spółdzielni mieszkaniowej wywieszenia listy przydziałów.
 Oszust mieszkaniowy Powiedział, że załatwi, to pewno może.  
Zdzisław Kołek No właśnie. Nie wyrzucili go - dobry znak.  
Dionizy Cichocki Ja tam na pewno nie dostanę.  
Tekla Wagnerówna Ale dlaczego? Przecież tam wszystko dokładnie rozpatrują, staż, warunki mieszkaniowe. A gdzie pan mieszka ?  
Dionizy Cichocki W piwnicy, w kotłowni.  
Tekla Wagnerówna No to dostanie pan.  
 Redaktor Telewizji wychylając się przez drzwi do sekretariatu - Proszę państwa! Proszę państwa! Proszę się nie rozchodzić, zaraz będzie lista. (Po chwili Redaktor wychodzi z Sekretarką, przepycha się przez tłum oczekujących i podchodzi pod ścianę, na której wisi plakat z blokami mieszkalnymi.) Przepraszam, przepraszamy. Proszę bardzo. Przepraszam. Gdzie pani leci? Tu kochana, tu. Bardzo blisko, koło tego domku, tu lista - proszę pani przykleja. (Listę usilnie chce zobaczyć profesorka Lewicka, redaktor odsuwa ją na bok.) Pani dziękujemy bardzo. Dziękuję bardzo. Pana poproszę dobrze? (Wyciąga z tłumu Cichockiego.) Bardzo proszę na tą stronę. I pana bliżej troszkę poproszę, poproszę panów tu, tak. (Ustawia innych zaciekawionych.) A co pan się nie interesuje tym? No co pan taką głupią minę ma? Niech pan weźmie dziecko na ręce, niech też zobaczy. Bardzo dobrze.
 Facet z dzieckiem biorąc dziecko na ręce - Waży ze czterdzieści kilo.
 Redaktor Telewizji No to po coś go pan tak spasł? Proszę bardzo, przepraszam bardzo. (Zwraca się do Sekretarki.) Przykleiła pani równo? Panowie robimy. Mamy światełko jakieś?  
 Operator kamery Jest wszystko gotowe.  
 Redaktor Telewizji No to palić, co jest? I robić to. Przepraszam, (Zwraca się do wybranego wcześniej Cichockiego.) o pana poproszę. Pan podchodzi sobie do tej listy i pan sobie szuka na tej liście, czy pan jest i ja podchodzę wtedy do pana i pytam pana, czy pan jest zadowolony. Pan mi powie oczywiście, że pan jest zadowolony i ja wtedy panu dziękuję. Rozumiemy się? Dobrze. No to proszę zróbcie państwo miejsce. Pan jeszcze raz podejdzie. Siteczko panowie. Uwaga, możemy? Proszę, proszę niech pan podchodzi. Kamera!
 Operator kamery Poszła!  
 Redaktor Telewizji Przepraszam bardzo, czy pan jest zadowolony?  
Dionizy Cichocki Nie.  
 Redaktor Telewizji Stop! Dlaczego? Co się stało?  
Dionizy Cichocki No bo nie ma mnie na liście.  
 Redaktor Telewizji A cóż to panu szkodzi powiedzieć, że pan jest zadowolony?  
Dionizy Cichocki Niby mogę.  
 Redaktor Telewizji He, he, rozumiemy się. Uwaga! Panowie jeszcze raz. Uwaga. Uwaga z paluszkiem. (Pomaga Cichockiemu przyłożyć palec do listy.) Jeszcze raz, kamera!
 Operator kamery Poszła!  
 Redaktor Telewizji Przepraszam pana bardzo, czy pan jest zadowolony?  
Dionizy Cichocki klepiąc się ręką w pierś - Tak szczerze panu redaktorowi powiem, no jestem bardzo zadowolony.
 Redaktor Telewizji odwracając się do kamery - Nasze budownictwo mieszkaniowe pomimo wielu trudności ze względu na warunki atmosferyczne, stanęło w tym roku na wysokości zadania, prawda? (zwracając się do Cichockiego.)  
Dionizy Cichocki y... no... pewno. Jak najbardziej... stanęło.  
 Redaktor Telewizji Jak długo pan czekał na mieszkanie?  
Dionizy Cichocki Eee, zaledwie jedenaście lat.  
 Redaktor Telewizji No ale się pan doczekał prawda? Dziękuję, gratuluję panu serdecznie, gratulujemy panu. Dziękuję bardzo. Stop panowie!
 Sekretarka Basia narzucając płaszcz Redaktorowi - Pan pozwoli panie redaktorze.  
 Redaktor Telewizji Dziękuję bardzo. Dziękuję państwu, do widz... (Wpada na Cichockiego.) O przepraszam.  
  W tym momencie wszyscy szturmem rzucają się do listy. Kołek uradowany faktem otrzymania mieszkania, wybiega z korytarza. Tak się niefortunnie składa, że Kotek przydeptuje mu szalik, skutkiem czego Kołek uderza głową w szybę drzwi wyjściowych. Można uznać ten fakt za początek sporu Kotkowo - Kołkowego. Oto bowiem kolejna tego typu sytuacja. Obywatel Kołek zdążając do swojego zielonego Fiata 126p, zrzuca nieopatrznie linkę zwisającą z dźwigu Kotka na hak swojego malucha. Kotek rusza, a co za tym idzie pojazd Kołka także, tyle że samoczynnie...
Zdzisław Kołek Hej! Stój pan! Hej! Stój pan! No co robisz ty tumanie? Przecież wołałem stój, tak? Jak ty jedziesz ty, oczu nie masz?  
Zygmunt Kotek He, he. Spokojnie maluchu bo się naderwiesz. Ty baranie. (Klepie się w czoło.)  
Zdzisław Kołek Tylko nie baranie! Tylko nie baranie, dźwigu jeden! Auto z tyłu jeden ty kretynie jest. (W tym momencie maluch Kołka wjeżdża w niego, ten odruchowo odzywa się w stronę samochodu.) A gdzie ty?! Gdzie ty?! A ty gdzie?! Cholera!