Stasiek zajmuje się mieszkaniem Winnickiego. Podlewa kwiatki. Trochę mu się rozlewa.
|
A jej, jej, jej... (Bierze Penthouse, rozsiada się i zaczyna oglądać komentując sam do siebie.) Ale świntuchy. (Nalewa sobie Ballantines'a, idzie do lodówki i bierze parówkę. Wącha i odkłada... a po chwili...) A dlaczego nie... (Bierze kilka sztuk. Razem z całą flaszką, parówkami rozsiada się ponownie w fotelu i wertuje gazetę podśpiewując i komentując.) Oj Miećka, Miećka... kiepsko z tobą.
|
|
|
|
Na podwórku słychać pisk opon. Podchodzi do okna. Zauważa się w telewizorze. Niczym we śnie przenosi się w inną rzeczywistość i tak oto siada tuż obok redaktora telewizji.
| |
|
|
Mimo nawału zajęć Stanisław Anioł zgodził się udzielić odpowiedzi na najbardziej palące pytanie: "co sądzicie o sytuacji ogólnej?"
|
|
|
|
odpowiadając w telewizorze - Yyyy... no cóż... yyy... w odpowiedzi rozwinęliśmy szeroki front inwestycji na wszystkich odcinkach, ale to nie wystarczy. Musimy się wszyscy wziąć do solidnej, rzetelnej roboty.
|
|
|
|
w mieszkaniu Winnickiego, komentując swoją własną wypowiedź w telewizji - Tak jest.
|
|
|
|
Ambasadorem pełnomocnym został mianowany Stanisław Anioł. Stanisław Anioł urodził się w rodzinie robotniczej w Pułtusku. Po ukończeniu szkół podstawowych tworzył udany związek z córką naczelnika miasta Mieczysławą. Osiągnąwszy wszystkie szczeble administracji miejskiej, przenosi się do Warszawy, gdzie udziela się w pracy fizycznej i społecznej. Ta działalność zostaje wyróżniona wysokim odznaczeniem państwowym.
|
|
|
|
na żywo - Nie przypominam sobie.
|
|
|
|
O, to drobiazg. (Anioł podchodzi do telewizora, z którego wystające ręce, przypinają mu do piersi medal.) Kolejny rozwód wieńczy małżeństwo z Jolantą Winnicką. Następne stanowiska łączą się z dalszymi sukcesami całego społeczeństwa. Na piątym zjeździe aniołów stróżów zostaje mianowany archaniołem.
|
|
|
|
Anioł tonie w ekstazie... lecz z tego błogiego stanu wybudza go dzwoniący w mieszkaniu Winnickiego telefon. Oczywiście odbiera go bez wahania.
| |
|
|
Halo?
|
|
|
|
Towarzyszu przepraszam, ale jest tutaj ten dyrektor... wiecie... od farmacji, w sprawie trzydziestu milionów dolarów.
|
|
|
|
Czego?
|
|
|
|
Dolarów.
|
|
|
|
A co on się na łby pozamieniał?
|
|
|
|
No więc właśnie. Myśmy też mieli wątpliwości. Są ważniejsze potrzeby niż pakować tyle forsy w czopki dla emerytów. Wiecie, cieszę się, że jesteście jak zwykle słusznego zdania towarzyszu Winnicki. (Aniołowi w tym momencie rzednie mina.) Halo? Jesteście jeszcze? Halo, towarzyszu Winnicki? Halo?
|
|
|
|
modulując głos na niższy - Tak, tak. Ja rozumiem. To jest wszystko w porządku. Wszystko jest w porządku. (Odkłada słuchawkę, zaczyna obgryzać paznokcie... polewa sobie whisky i sam do siebie komentuje.) Trzydzieści milionów dolarów? Phi, a właściwie dlaczego nie? A jak.
|
|
|
|
Kolejny raz odzywa się telefon.
| |
|
|
Moment! (Bierze parówkę i pewny siebie odbiera telefon.) Halo?
|
|
|
|
Kłania się Tomczuk. Dzwonili z urzędu miasta, że już pojutrze przyjeżdża ta delegacja burmistrzów z całego świata.
|
|
|
|
zagryzając parówkę - No to co?
|
|
|
|
No nie zostało jeszcze wytypowane osiedle, które oni mają odwiedzić. Wiecie ta umówiona wizyta z telewizją na szesnastą.
|
|
|
|
Tomaszczuk, słuchajcie. Macie tam coś do pisania?
|
|
|
|
Mamy.
|
|
|
|
Tak? To piszcie. Ursynów. Alternatywy 4. Rozumiemy się?
|
|
|
|
Tak jest towarzyszu Winnicki, tak jest. Zaraz poślę, żeby przygotowali gospodarza.
|
|
|
|
A nie, nie. Nie trzeba. Gospodarz już wie.
|
|
|
|
Dziękuję.
|
|
|
|
odkładając słuchawkę - A jak.
|
|
|