DIALOGI
Mieszkaniu Kubiaków, Kolińska po raz kolejny, tym razem już w spokoju przymierza się do śpiewania.
nucąc - No... no! (Mąż podaje ton na fortepianie, Kolińska śpiewa.) Aaaaa.... Jeszcze! Aaaaa.... (Rozlega się dzwonek do drzwi.) Jezus Maria, no idź otwórz. | ||
Kubiak otwiera drzwi. Nie pytając o nic do mieszkania wchodzi facet. | ||
zaglądając pod dywan - No tak, lenteks. Lenteks proszę pana. Nie szkoda panu takiej ładnej kobity? | ||
Nie... yyy... tak... yyy... o co chodzi? | ||
Proszę pana, wie pan co to jest lenteks? Lenteks proszę pana to jest naukowo stwierdzona trucizna: suchoty, rak, do wyboru. Dlatego proponuję panu, żeby pan położył parkiecik yyy... z czarnego dębu, o! No? Będzie akurat pasowało do tych białych mebli. | ||
Chwileczkę. Jedno pytanie. Duży będzie hałas przy układaniu? | ||
No... nie, przy układaniu proszę pani to nie. Z tymże przy cyklinowaniu maszynka ma swoją moc, ale zrobimy to jak państwa nie będzie w domu. | ||
Zgoda i jeden warunek. Cyklinowanie musi być od ósmej wieczór do czwartej rano. | ||
Do czwartej rano? No ale sąsiedzi nie będą mogli spać. No właśnie, ale... nasz klient, nasz pan. | ||
Słuchaj, ale dlaczego w nocy? | ||
No bo jutro mam ten koncert w Radomiu, śpię w hotelu. (Zaczyna śpiewać.) Ha, ha, ha, ha, ha... | ||
A ja? | ||
A ty go popilnujesz. (Kontynuuje podśpiewywanie.) Ha, ha, ha, ha... | ||