|
Aha, a mówił mi ten pryszczaty pies przy śmietniku, pamięta pan profesor, że już nie będzie za panem chodził, bo im się godziny nadliczbowe skończyły.
|
|
|
|
Ha, ha. Dziękuję Zosiu.
|
|
|
|
Profesor spokojnie je śniadanie. W pewnym momencie słychać donośny pisk. Profesor ze strachu rozlewa kawę.
| |
|
|
Jezus Maria! No nie no, ja rozumiem, że się rozlało, ale żeby od razu tak krzyczeć? To jest... naprawdę przesada no, przecież ja mało zdrowia nie straciłam. O Jezus Maria.
|
|
|
|
Po schodach zbiegają lokatorzy, by sprawdzić co generuje takie piszczenie. Rozpoczyna się pomiędzy nimi kłótnia, kto wydaje taki przeraźliwy dźwięk.
| |
|
|
Jezus Maria!
|
|
|
|
Kto tam jest?
|
|
|
|
Zboczeniec! Zboczeniec!
|
|
|
|
Zwierze jakieś. Krowa zarzynana jakaś.
|
|
|
|
Nie, nie, nie. To coś mechanicznego jest.
|
|
|
|
Normalna zarzynana krowa mówię.
|
|
|
|
Jak krowa w mieszkaniu? Co pani opowiada takie rzeczy.
|
|
|
|
No kobita tak ryczy jak krowa.
|
|
|
|
Bity pies.
|
|
|
|
Nie, nie, nie.
|
|
|
|
Pies bity?
|
|
|
|
Tak, tak.
|
|
|
|
Nie, to ludzki głos jest.
|
|
|
|
To mechaniczny jest...
|
|
|
|
Nagle otwierają się drzwi.
| |
|
|
Proszę państwa, jest tak wczesna pora, a tu takie hałasy. Trzeba mieć troszkę kultury. Poza tym w tym czasie moja żona ćwiczy i musi mieć absolutną ciszę. (W tle za Kubiakiem pojawia się ćwicząca, piszcząca śpiewaczka.)
|
|
|
|
Aaa... przepraszamy.
|
|
|