Menu serwisu
Alternatywy 4

DIALOGI

"Dyrektor drukarni" (00:18:56)

Teren budowy. W gabinecie siedzi dyspozytor i rozmawia przez telefon.
 Dyspozytor Rozumiem, ale co mogę zrobić no, nie mam. No nie mam. No przecież ci nie urodzę tego dźwigu, no. No skąd go wezmę... Eee... (Wchodzi Kotek.) O, dobrze że jesteś. Musisz zaraz jechać na K5. Kazik ma awarię znowu.  
Zygmunt Kotek Ja też mam awarię. Dostałem mieszkanie, kapujesz?  
 Dyspozytor E, no to inna sprawa bracie. Zaraz ci... zaraz ci wystawię zlecenie do warsztatu, a na K5 mogą sobie zaczekać.
Zygmunt Kotek Dobra. To w warsztacie za 15 minut. I weź ze sobą szkło.  
  Kotek wychodzi. Jego przełożony opróżnia szklankę z fusów po kawie, wlewając je do kwiatka. Do szklanki nalewa wodę, płucze i wylewa ją przez okno, a szklankę wyciera w zasłonę. Tymczasem przy dźwigu Kotka dopadają koledzy z pracy.
 Kolega Kotka Teraz bony będziesz potrzebował do Pewexu na parapetówkie. Mogę Ci załatwić.  
Zygmunt Kotek He, he, a na cholerę mi bony. Kartki mam. Stawiałem słupy betonowe wczoraj u dyrektora drukarni. Pyta mi się "panie a ile to ma kosztować?" A ja mówię "e, a na cholerę mi pieniądze? - A kartki mogą być? - No, mogą." - No to wyjął coś ze dwadzieścia sztuk, nawet nie liczył i dał.
 Kolega Kotka Ten to musi mieć dużą rodzinę.  
Zygmunt Kotek E, ja też tak myślę.