Józiek wraca na stare Śmieci, żeby zobaczyć, czy przypadkiem nie ma tam jego gołębi.
|
Ziutek, ty ryju nie myty! Ha, ha. Chodź stary, chodź. Proszę, proszę cię bardzo, siadaj.
|
|
|
|
Stary, co się stało?
|
|
|
|
Nie no, nic takiego. Zajmij... zajmij miejsce. Pamiętasz jak przemieniliśmy te numery, tośmy zapomnieli je z powrotem przełożyć, rozumiesz? Przyjechali ci z rozbiórki, z papierem i tego... i traktorem rozwalili moją chałupę. No i teraz mieszkam u ciebie. I wszystko gra.
|
|
|
|
Cholera jasna, głupio wyszło.
|
|
|
|
No... Nie no, nie ma o czym mówić. Ty jest śledztwo w tej sprawie. Rozumiesz ja już byłem nawet trzy razy przesłuchiwany. Ten prokurator to już tak zgłupiał od tego wszystkiego, że mnie oskarżył o budowę bez zezwolenia architektury. No, cyk. (Popijają bimber produkcji Leberki.)
|
|
|
|
Niezłe... jaja.
|
|
|
|
A proszę ciebie, a na to artykułu nie ma, no.
|
|
|
|
Nie pękasz o tę fabrykię?
|
|
|
|
Nie no teraz to nikt tutaj nie zajrzy. Omijają ten dom z daleka. Ty, ale twoje gołębie wróciły, takie odpasione, ładne. Cycuś. (Cmoka.)
|
|
|
|
Patrz jakie rozumne bydle. Zawsze do domu wróci. (Wychodzą na zewnątrz.) Weź je Wacek. Stratę poniosłeś, miej coś ode mnie. One tam widać cholera nie pasują. Tfu!
|
|
|