|
O, pani Banasiakowa! Mam tu dla pani osiemset czterdzieści złotych za rekompensatę.
|
|
|
|
A dziękuję. Pan to się musi teraz nachodzić.
|
|
|
|
Eee... pani Banasiakowa, teraz to wystarczy, że przyjdę na rynek i tu mają rzucić pieczywo o czternastej. I mam wszystkich. Teraz to jest... dawniej człowiek musiał się naganiać. Teraz to jest lepiej.
|
|
|
|
Niech pan tu stanie. Ten pan stał tutaj! (Próbuje wciągną listonosza do kolejki, ludzie są nieco oburzeni.) No, no co?
|
|
|
|
Nie, nie, nie, dziękuję, mam jeszcze korespondencję dla kierownika Wydziału Kultury pana Anioła, z Warszawy.
|
|
|
|
Co, dla męża? Niech pan da ja zaniosę, co?
|
|
|
|
A! To jest list polecony, to może być anonim albo jeszcze coś gorszego. Nie, nie! Do rąk własnych.
|
|
|
|
Jak pan uważa.
|
|
|
|
Do Miećki podchodzi facet z futrem.
| |
|
|
Pani Aniołowa mam tu okazję dla pani. Pani patrzy.
|
|
|
|
Co pan, futro w lecie?
|
|
|
|
Cuś tanio oddam, nie?
|
|
|
|
oglądając futro - Noszone.
|
|
|
|
Jakie noszone? Czapkę dodam... pasuje?!
|
|
|