Lewicka siedzi przy biurku i sprawdza zeszyty. Obok w mieszkaniu Furman układa kostkę Rubika.
|
kreśląc flamastrem po zeszycie - O co pyta lekarz? Co cię boli, czy byłeś wczoraj w szkole? Co odpowiada dziecko? Czuję się źle. (Wystawia ocenę i woła Zenka.) Zenku! Zenku jesteś tam?
|
|
|
|
w swoim mieszkaniu - Słucham.
|
|
|
|
Zenku nudzę się.
|
|
|
|
Zapal telewizor, zaraz ma być półgodzinna audycja publicystyczna "minuta prawdy".
|
|
|
|
Minuta?
|
|
|
|
Mhmmm.
|
|
|
|
Cała minuta prawdy? (Załącza telewizor. Po chwili iskra z telewizora wywołuje zapalenie się stojącego obok suchego bukietu kwiatów.) Zenku!
|
|
|
|
Tak?
|
|
|
|
A co będziemy robić po telewizji?
|
|
|
|
Nie wiem, jestem zajęty bardzo. Mam teraz pilną robotę.
|
|
|
|
Tak? Aha. (Zauważa ogień.) Jezus Maria, Zenku! Prędko! Chodź do mnie! Zenku!
|
|
|
|
Co się stało?
|
|
|
|
Zenku chodź do mnie!
|
|
|
|
Ale co się... o co chodzi?
|
|
|
|
Prędko!
|
|
|
|
Furman wychodzi na korytarz. Drzwi do mieszkania Lewickiej zamknięte.
| |
|
|
Halo! To je otwórz! Zamknięte! Dlaczego zamknęłaś drzwi? (Zauważa dym wydobywający się spod drzwi.) Bożenko! Boże... Ludzie! Ludzie! Pali się! Pali się! Ludzie! (Wbiega do siebie do mieszkania, zdejmuje ze ściany strzelby, wynosi "padlinę", skórę z lwa wyrzuca przez okno.) Ludzie! Pali się! Ludzie!!!
|
|
|
|
stojąc obok w oknie - Zenku! Ratuj! Zenku, ja się spalę!
|
|
|
|
Dlaczego drzwi zamknęłaś?!
|
|
|
|
Zenku, bądź mężczyzną!
|
|
|
|
Po co zamykałaś drzwi?!
|
|
|
|
Bądź Pola... aaa... aaakiem. (W tym momencie mdleje.)
|
|
|
|
Powtórz to, powtórz bo ja nie słyszę! Poczekaj, ja ci zaraz rzucę linkę! (Wrzuca do jej mieszkania linkę.) Uważaj, łap! Masz? To teraz przechodź po tej lince! Przechodź, ja będę trzymał! Słyszysz? (Postanawia sam przejść po tej lince do mieszkania obok. Trzymając się więc linki, przechodzi po zewnętrznej ścianie budynku by ostatecznie wejść do płonącego mieszkania przez okno.) Bożenko! O Jezus Maria, Bożenko! Bożenko, gdzie jesteś?! (Idąc po mieszkaniu pełnym dymu, przepada przez leżącą na ziemi Bożenkę.) Moje okulary... Jesteś.
|
|
|
|
Sąsiedzi próbują dobrać się do płonącego mieszkania.
| |
|
|
Zamknięte!
|
|
|
|
Wyważ pan!
|
|
|
|
wyważając drzwi - W rządku się ustawić! (Z ręki do ręki podają sobie wiadro z wodą. Z mieszkania wychodzi Furman niosąc na rękach nieprzytomną Bożenkę.) Uwaga przejście dla chorej! Podawać, podawać!
|
|
|
|
Kotek przychodzi z gaśnicą i załatwia cały pożar w kilka sekund.
| |
|
|
Bożenko, Bożenko! Słyszysz mnie? Bożenko! Rany Boskie umarła czy co? (Przykłada głowę do piersi.) Nie, serce jej bije. Boż... oczy otwiera. Cholerny dym. Wody, wody, dajcie wody trochę! O już dobrze, już dobrze. (Okłada jej twarz mokrą chusteczką.)
|
|
|
|
przebudzając się - Co się stało? Co się stało? Co się stało?
|
|
|
|
Nic, nic. Nic się nie stało. Już jest dobrze, już jest dobrze.
|
|
|
|
Coś się paliło.
|
|
|
|
Tak, paliło się, ale już zgasło. Już zgasło, prawie zgasło już. Wyniosłem cię z tego pokoju.
|
|
|
|
Ty mnie wyniosłeś z pokoju?
|
|
|
|
No ja cię wyniosłem, bo tam nikogo nie było. Znaczy byłaś tylko ty i ja cię wyniosłem.
|
|
|
|
No i co? I co się stało?
|
|
|
|
No nic takiego tam... aha, ta ścianka, która dzieliła nasze pokoje zupełnie zawaliła się, to znaczy rozsypała się dokładnie w proch. Ale wiesz dlaczego? Bo ona jest po prostu z papieru i z gipsu.
|
|
|
|
Jezus Maria ściana się rozwaliła.
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Nie, Zenku nie, nie. Słuchaj, nie denerwuj się... nie denerwujmy się w ogóle. Ja słuchaj... ja jutro sprowadzę murarzy i oni postawią ją na nowo.
|
|
|
|
Tę ściankę?
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
A może... a może skoro już tak się stało...
|
|
|
|
No?
|
|
|
|
To nie trzeba murarzy. Niech tak zostanie jak jest.
|
|
|
|
wpadając w objęcia Furmana - Zenek.
|
|
|