Komisja pod przewodnictwem przedstawiciela Spółdzielni Mieszkaniowej przychodzi do domu Balcerków przy ulicy Mokrej 8 na warszawskiej Pradze.
|
Proszę otworzyć!
|
|
|
|
pukając w szybę od okna kuchennego - Balcerek! Balcerek! Balcerek!
|
|
|
|
chowając się z Jóźkiem - Ciiii. Nie widzi.
|
|
|
|
Widzę was. No przestańcie drapać się po głowie, tylko otwórzcie drzwi!
|
|
|
|
do Zośki - Widział no. Widział.
|
|
|
|
Balcerek otwiera drzwi, komisja wchodzi do środka.
| |
|
|
No co to, komisji nie chcecie wpuścić?
|
|
|
|
Jakiej tam komisji? Pan siada panie wła... o, przepraszam. (Zrzuca leżące na krześle klamoty.) Jakaś społeczna... Zaufania nie miałem. Jeden mój kuzyn wpuścił taką komisję, to się potem pierzyny nie mógł doliczyć, o! I żona zaraz od niego odeszła, Baśka.
|
|
|
|
chrząkając - Obywatelu. Jest decyzja. Tak, ta wasza rudera to miała być rozebrana trzy lata temu, a wyście powinni albo do baraku, albo do kwaterunku. A że dostaliście mieszkanie spółdzielcze, to musimy was tam eksmitować.
|
|
|
|
Przecież ja nie dostałem żadnego mieszkania.
|
|
|
|
Balcerek, Balcerek! Wpłaciliście pieniądze? Wpłaciliście. Odczekaliście swoje? Odczekaliście. No to teraz musicie się przeprowadzić.
|
|
|
|
Przecież ja nic nie wpłacałem!
|
|
|
|
Balcerek!
|
|
|
|
Zaraz, zaraz. A kiedy to on niby płacił?
|
|
|
|
sprawdzając w papierach - W siedemdziesiątym... w grudniu.
|
|
|
|
W siedem... aha! To było wtedy kiedy ten ze złamanym nosem przychodził i wtedy były jakieś raty.
|
|
|
|
Ale to były grzywny w sprawie Magiery! No sąd przyznał grzywnę to płaciłem no.
|
|
|
|
Rzeczywiście. Proszę pana, to my dziękujemy, nie.
|
|
|
|
Słuchajcie Balcerek, w tamtej sprawie to była amnestia.
|
|
|
|
Józiek! Bój się Boga, co teraz będzie? Żebyś ty chociaż o dzieciach pomyślał.
|
|
|