Mleczarz ze skrzynką mleka wchodzi do bloku przy Alternatywy 4. Na schodach mija Teklę.
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Znowu? Pani ma zdrowie.
|
|
|
|
Proszę pana, ja jestem prawdziwa turystka. Jeszcze przed wojną brałam udział w rajdzie przez błota Polesia.
|
|
|
|
Ja za nic w świecie nie zrywałbym się tak rano, he, he.
|
|
|
|
Ewa wraca z pracy a mleczarz wychodzi już z bloku.
| |
|
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Już po spacerku? He, he.
|
|
|
|
Z jednego z mieszkań wychodzi tajemnicza postać w piżamie. Wychodzi po schodach, otwiera skrzynkę z bezpiecznikami. Z butelki pełnej mleka zdejmuje zawiązany na jej czubku sznurek, po czym w jej miejsce wstawia pustą butelkę, nasadzając z powrotem na górę sznurek. Manc tymczasem spawa coś u siebie w mieszkaniu. U Kubiaków natomiast Tadziu wiesza i podłącza lampę.
| |
|
|
No uważaj Tadziu.
|
|
|
|
Dobrze, dobrze. Już.
|
|
|
|
Dobrze. No trzymaj, trzymaj, no wyżej troszeczkę. O! Lepiej.
|
|
|
|
Już, już. Chwileczkę.
|
|
|
|
Tak, w lewo.
|
|
|
|
Dobrze. Nie, nie, jeszcze nie.
|
|
|
|
W prawo. No Tadziuniu, dobrze?
|
|
|
|
Już możesz włączyć.
|
|
|
|
W tym momencie wybija korki. Robi się ciemno, Tadziu spada z krzesła, tłucze lampę.
| |
|
|
No tak, no tak. Wiedziałam, że spadnie fajtłapa.
|
|
|
|
Manc idzie zatem na korytarz sprawdzić korki. Tam zauważa pustą butelkę. Zaciekawiony sznurkiem, zaczyna za niego ciągnąć. Okazuje się, że są to sidła, które założył na kłusowników mleka docent Furman. Ruch sznurka budzi Zenobiusza, który w piżamie wybiega ze strzelbą na korytarz.
| |
|
|
Ty złodzieju. Ha, ha! Mam cię wreszcie! Ręce do góry! (Manc podnosi ręce do góry. W jednej z nich wciąż trzyma sznurek, którym automatycznie pociąga rękę Furmana, do której owy sznurek jest uwiązany.) Puść to! Do góry ręce mówię!
|
|
|
|
Ale... yyy... o co chodzi?
|
|
|
|
zbiegając po schodach - Co się stało?
|
|
|
|
Złapałem złodzieja.
|
|
|
|
Co?
|
|
|
|
Złapałem złodzieja, od dwóch tygodni mleko mi kradnie.
|
|
|
|
Zaraz panie, jak ukradł, to gdzie ono jest?
|
|
|
|
Wypił!
|
|
|
|
Eee... pokaż mi pan zdrowego chłopa, który by wypił litra mleka.
|
|
|
|
No tak... opuść pan ręce.
|
|
|
|
Spróbuj tylko ty złodzieju!
|
|
|
|
Sąsiedzi wyrywają Furmanowi strzelbę.
| |
|
|
Stój! Ja... ja mam... miałbym propozycję.
|
|
|
|
Profesor Dąb-Rozwadowski goli si u siebie w łazience śpiewając: "... swój życia los, na stos, na stos". Zosia ziewając informuje go o przybyciu sąsiada.
| |
|
|
Panie profesorze, sąsiad do pana w ważnej sprawie.
|
|
|
|
Przepraszam bardzo, przepraszam bardzo... panie profesorze ja w ważnej sprawie obywatelskiej, chodzi o piętro niżej.
|
|
|
|
wskazując na strzelbę Furmana, która trzyma w ręku Majewski - Co to, mobilizację ogłaszacie?
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Dobrze, już idę.
|
|
|
|
Na korytarzu trwa tymczasem kłótnia.
| |
|
|
Proszę o spokój! Proszę o spokój! To jest pan profesor, wybitny prawnik i on rozstrzygnie wszystko.
|
|
|
|
Proszę państwa, działając tak szybko ja nie mógłbym się podjąć ani obrony, ani oskarżenia, ani tym bardziej osądzenia sprawy.
|
|
|
|
Jakbym słyszał mojego ostatniego papugię.
|
|
|
|
Nie przerywaj pan!!!
|
|
|
|
Ale o ile pan Manc jest niewinny i zechciałby tę swoją niewinność udowodnić, oczywiście mogę pomóc.
|
|
|
|
Yyy... czy ja wiem...
|
|
|
|
Ja panu wierzę, ale... niech pan zaufa profesorowi.
|
|
|
|
Zgoda. Yyy... zgoda.
|
|
|
|
Więc co pan dzisiaj jadł na śniadanie?
|
|
|
|
Yyy... więc ja w zasadzie łączę yyy... posiłek poranny z południowym i z wieczornym. W tej chwili pracuję właśnie nad rozwiązaniem tego problemu więc... nic nie jadłem.
|
|
|
|
Doskonale, to nam ułatwi zadanie. Czy pan mógłby ustalić na podstawie nalotu na przełyku, czy pacjent pił mleko w ciągu ostatnich no powiedzmy dwóch godzin?
|
|
|
|
No, z dokładnością do pół godziny.
|
|
|
|
Wspaniale.
|
|
|
|
oddając walizkę lekarską Mancowi - Proszę.
|
|
|
|
oddając pustą flaszkę Furmanowi - Proszę.
|
|
|
|
Proszę otworzyć usta i powiedzieć "a".
|
|
|
|
A!
|
|
|
|
Dłużej.
|
|
|
|
Aaaaaaaaa.....
|
|
|
|
Wszyscy zaczynają wtórować w aaaaaaaaa.
| |
|
|
przechylając otwarte usta Manca w stronę Furmana - Proszę.
|
|
|
|
No i co?
|
|
|
|
przedstawiając się Mancowi - Dziękuję. Kołek jestem.
|
|
|
|
Manc.
|
|
|
|
do profesora - Ewa Majewska.
|
|
|
|
I tak każdy z każdym zaczyna się sobie przedstawiać.
| |
|
|
Proszę państwa, proszę państwa ja bardzo przepraszam, chwileczkę, bo ja chcę dwa słowa powiedzieć tylko. Tu już naprawdę nie chodzi o mnie, chodzi o Teodora, o mojego psa. On codziennie rano musi pić mleko.
|
|
|
|
No niestety prawo jest już bezbronne.
|
|
|
|
Tak? A ja zał... przepraszam bardzo, a ja założyłem sidła!
|
|
|
|
Zwracam panu uwagę, że to jest kłusownictwo.
|
|
|
|
To pan trzyma z anarchistą! Jedna banda! Widocznie wspólnie dzielicie się mlekiem. (Furman wchodzi do mieszkania, zatrzaskując drzwi.)
|
|
|
|
O proszę pana!
|
|
|
|
Banda!
|
|
|
|
Przysięgam, że to psychiczny.
|
|
|
|
do psa - Biedny piesek mleczka nie dostanie, no.
|
|
|
|
wracając po zostawionego psa - Teodor! Przepraszam bardzo. Stój tu! (Wciąga psa do mieszkania.) Chodź tu, gdzie twoja ambicja, gdzie twoja godność?! Ty pies jesteś? (Furman wywraca się na progu mieszkania.)
|
|
|
|
Pies to się zawsze pozna na człowieku.
|
|
|
|
śmiejąc się - Dobrze mu tak.
|
|
|
|
Widocznie mleka nie lubi.
|
|
|
|
Wszyscy wybuchają śmiechem.
| |
|
|
Gdzie twoja ambicja, gdzie twoja duma?! Kundlu jeden, ja cię nauczę. Ty jesteś pies? Ty jesteś świnia! Świnia!
|
|
|
|
Ze zwierzęciem w ten sposób?!
|
|
|
|
Furman zamyka Majewskiemu drzwi przed nosem. Po chwili wraca po strzelbę.
| |
|
|
Karabin mój!
|
|
|
|
oddając strzelbę - Karabin.
|
|
|
|
Dziękuję bardzo.
|
|
|
|
Proszę.
|
|
|
|
Do widzenia państwu.
|
|
|
|
Ze zwierzętami tak... (Furman ponownie zamyka mu drzwi przed nosem.)
|
|
|
|
Po chwili Balcerkowa w identycznej piżamie jak wcześniejsza osoba, która wykradała mleko Furmanowi rozlewa mleko dzieciom do szklanek.
| |
|
|
Och pijcie mleczko, pijcie, pijcie kochane. Żebyście wiedziały ile to mamę zdrowia to mleko kosztuje.
|
|
|