DIALOGI
Kołek z Kotkiem wracają do swojego mieszkania. Drzwi są jednak zamknięte.
Niech pan skoczy po kogoś z komisji. Nie będziemy tu przecież nocować. | ||
Aaa... pan to chciałbyś mnie załatwić bez narkozy co? Ale ja się nie dam. | ||
Nie rozumiem. | ||
Pan przypomni sobie kto oddał komisji klucz? | ||
No kto oddał? | ||
No kto oddał no? | ||
Aha, pan oddał. | ||
No widzisz pan. To znaczy, że pan klucz masz w kieszeni. Ja tylko zniknę za rogiem a pan chop i już będziesz pan sobie siedział w moim mieszkanku. | ||
szukając kluczy po kieszeniach - Ja też nie mam. Razem oddaliśmy. | ||
Wiesz pan co ja sobie myślę? Że może ten profesor to wykręcił nam jakiś numer. | ||
Co, profesor? Niemożliwe. Człowiek godny zaufania. | ||
Eee... może i godny, ale nie jeśli chodzi o mieszkanie. Sztabę złota by mu pan powierzył? No? | ||
Nie wiem. | ||
No, a widzisz pan, a klucze od mieszkania to daliśmy nie? A to przecież więcej warte niż złoto. | ||
O cholera. | ||
No tak panie, no. Taki to se może... ja wiem, dziurę w suficie wybić panie, tutaj tą framugę weźmie zamuruje, zatachluje, zrobi schodki i będzie miał salony! | ||
No cholera, trzeba zacząć działać. Idziemy do dozorcy no! | ||
Mieszkanie Balcerka. Kołek i Kotek z Aniołem na czele pertraktują... | ||
Ponieważ obaj lokatorzy wykazali prawidłową orientację, kto tu jest najważniejszy, wyrażam wyjątkowo jednorazową zgodę. Obywatelu Balcerek zapytuję was, pomożecie? A prawidłowa odpowiedź brzmi - pomożemy. No więc jak? | ||
Eee... kiedy mam skrupuły no. | ||
Panie sąsiedzie no, jakie tam skrupuły. No trzeba sprawę załatwić i kwita. | ||
No tak, ale żeby to chociaż w sąsiednim bloku no to proszę bardzo no, ale we własnym? Nie, takich rzeczy się nie robi. | ||
Ale ja pana bardzo proszę. To jest sprawa życia i śmierci. | ||
Chyba, że tak. Ale powiem panu, że wszystko parszywieje. Kiedyś bym drzwi nie otworzył we własnej dzielnicy, potem przynajmniej we własnej ulicy no. A teraz na co mi przyszło? We własnym domu takie rzeczy robić... tfu! Jaki to zamek? | ||
Zuhalt. | ||
A no to sprawa prosta. Jasiek, skocz na jakąś budowę. Przynieś młotek i kawałek druta, leć! | ||
Ale żeby pan profesor oddalił się z kluczamy to niewiarygodne. | ||
Ci uczeni to najgorsi. No siedział taki jeden ze mną. (Podaje krzesło Kotkowi.) Siadaj pan. Prycza w pryczę no, też jakiś profesor czy coś takiego. Usiłował siłą obalić i osłabiał. I mądrzył się pod celą, a jak Faja połykał pałąk od kubła... he... to zemdlał. Za słaby był herbatnik. | ||
Wszyscy udają się pod mieszkanie Kotków i Kołków. | ||
ostrząc kawałek druta - O, tak. W porząsiu. Teraz trożki podklepiemy, o... i o... hop i gra. Tak panowie. No uwaga panowie, co najsampierw należy wykonać, jeżeli chcemy zrobić drzwi na tak zwaną pasówkę? No? | ||
Klucz w mydle i do ślusarza. | ||
He, he, he, to już lepiej od razu do dzielnicowego. No a pan? | ||
No cholera no... trzeba by wziąć łom i te drzwi wyważyć. | ||
Eeee... no ludzie z was już nie będą. Zapukać trzeba. Normalnie zapukać. Jak ktoś jest w środku to otworzy. Wtedy się pytamy czy tu mieszka pan Zabłocki, jak nie to przepraszam, pomyłka. O. (Puka do drzwi. Po chwili otwierają małżonki właścicieli mieszkania. Balcerek pyta odruchowo.) Przepraszam, czy tu mieszka pan Za... No nie mówiłem, no myśleć trzeba no! Chodź pan panie gospodarzu. (Bierze Anioła pod pachę.) | ||
Gdzie się podziewałeś? | ||
Trzeba oddać podanie i to natychmiast. | ||
No i opłatę skarbową wnieść. | ||
Skąd wzięłyście klucze? | ||
Od profesora. Stał tu pod drzwiami, najpierw nie chciał dać, ale potem powiedział, że skoro jesteśmy substytutkami... | ||
Ta... tak ci powiedział? Nie no ja mu dam po mordzie no. Substytutka do mojej żony?! | ||