Menu serwisu
Alternatywy 4

DIALOGI

"Podziękowania dla Prezesa" (00:39:36)

Sekratariat Spółdzielni Mieszkaniowej. Petenci oczekują na wizytę u prezesa, przechadzając się nerwowo.
 Sekretarka Jadzia Skoczę na jakieś piętnaście minut, pół godziny. Może coś dostanę.
 Sekretarka Basia Słuchaj, to pochodź w ogóle dłużej, może coś jeszcze dostaniesz.  
 Sekretarka Jadzia No co byś chciała?  
 Sekretarka Basia Najbardziej to szampon do włosów. Skończył mi się i nie mam zupełnie. Może coś jeszcze będzie.  
 Sekretarka Jadzia A widzisz, no szampon, tak... (Jeden z petentów wtrąca się w rozmowę sekretarek.)  
 Walasek Przepraszam bardzo, ale kto tam znowóż jest u pana prezesa?  
 Sekretarka Jadzia Proszę pana, pan prezes ma teraz konferencję ze znanym naukowcem Furmanem. (Zwracając się do koleżanki.) Wiesz o tych nowych metodach uzyskiwania rezultatów optymalnych.  
  W gabinecie prezesa docent Furman wręcza prezesowi butelkę zawiniętą w papier.
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej wyjmując flaszkę z papieru - Dziękuję... O, Budafok!  
  Prezes otwiera szafę, która cała wypełniona jest różnego typu alkoholami. Wyciąga inną, napoczętą już butelkę i kieliszki.  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Proszę, niech pan siada.  
Zenobiusz Furman Dziękuję.  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej wznosząc toast - No panie docencie kochany, oby nam się w życiu szczęściło.  
Zenobiusz Furman przełykając - Szczerze panu powiem, że ja to mam w życiu pecha.  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej No.  
Zenobiusz Furman Tak. Ale szczęścia właściwie trochę też mam. Na zmianę, wie pan. W sześćdziesiątym ósmym zostałem docentem i już, już właściwie miałem dostać mieszkanie po jednym Syjoniście, który... który właściwie wylądował w Harvardzie, no ale niestety mieszkanie to zostało przydzielone jednemu takiemu co przyjechał z Katowic i... ach nie ważne, napijmy się. (Wypija zawartość kieliszka.) Potem z jednym magistrem wie pan z naszego instytutu opracowałem pewien wynalazek naukowy, znaczy ja opracowywałem, on trochę pomagał. No rewelacja, to rewelacja mogła być. Nagroda państwowa murowana. I w siedemdziesiątym szóstym on wyjechał do Radomia i... nie ważne, napijmy się. (Wypija kolejny kieliszek koniaku.) Potem starałem się o profesurę, bo u nas wie pan nastał szef, a to był zapalony myśliwy. Ja trzy lata kompletowałem ekwipunek. Czy pan zdaje sobie sprawę? Bo tak, buty, wysokie buty takie specjalne, strzelby, dubeltówki... no... kapelusiki takie z piórkiem... o, torby myśliwskie. Kosztowało mnie to majątek.  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej No wyobrażam sobie.  
Zenobiusz Furman Prezesie, ale jak ja się napracowałem, bo to trzeba było w nocy wstawać, po tym lesie łazić, zimno, mokro. I właściwie wniosek był gotowy, tylko podpisać... No i szefa wywieźli na taczkach, ja nawet nie wystrzeliłem... ach, nie ważne, napijmy się.  
  Wypija kolejny koniaczek. Stan upojenia alkoholowego Furmana widoczny jest coraz bardziej.  
Zenobiusz Furman A wie pan prezesie, dlaczego prześladował mnie taki pech?  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej No, no, ciekaw jestem dlaczego?  
Zenobiusz Furman Bo działałem sam!  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Aha.  
Zenobiusz Furman W pojedynkę! A teraz nie, a teraz działamy wspólnie proszę pana, w jednej takiej grupie kolegów z naszego instytutu. Popieramy się...  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Solidarnie.  
Zenobiusz Furman Nie!!! O nie... wzajemnie.  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Aha.  
Zenobiusz Furman No to napijmy się!
  Po chwili z gabinetu prezesa wychodzi nieco podchmielony Furman. Walasek od razu dobija się do drzwi.  
 Sekretarka Basia zatrzymując Walaska - Był pan zapisany na dzisiaj?  
 Walasek pokazując pełną torbę - Nie. Ja tylko na chwileczkę do pana prezesa, podziękować chciałem.  
 Sekretarka Basia A, to proszę bardzo. A państwo zechcą się rozejść. Prezes dzisiaj nikogo już nie przyjmie.  
 Walasek wpadając do gabinetu prezesa - Panie prezesie, chciałbym najmocniej zaprotestować, że znów nie dostałem mieszkania! Nie dość na tym, nie ma mnie nawet na liście, chociaż mi obiecano. Moje nazwisko Walasek. W sprawie Walaska interweniował już dyrektor Dąbek, prezes Bednarski i towarzysz Zaręba. No i co ja im mam odpowiedzieć?  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej No cóż, musi pan zrozumieć, że mieliśmy ciężką zimę. Wiele bloków spadło z planu, a tą szczupłą pulę rozdzieliliśmy między najbardziej potrzebujących.  
 Walasek Ale mój przypadek jest wyjątkowy.  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Hm, hm. Proszę pana, widzi pan tę szafę? Otóż w tej szafie mam same wyjątkowe przypadki, wszystkie zaznaczone czerwonym tuszem. Niewątpliwie pańska teczka też się tu znajduje. Ale zapewniam pana, że w stosownym czasie ja sam osobiście... y... zresztą widzę, ze pan jest inteligentnym człowiekiem. Porozmawiajmy szczerze. Otóż proszę pana, widzi pan, ja tu siedzę wcale nie po to, ażeby rozdzielać mieszkania.  
 Walasek Jak to?  
 Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej wyprowadzając delikatnie Walaska za drzwi - Tak. Ja tu siedzę po to, ażeby tłumaczyć dlaczego na przykład pan albo ktoś inny mieszkania nie otrzymał. Proszę mi wierzyć, że to ogromnie wyczerpująca funkcja. Jestem już bardzo zmęczony. No, dziękuję panu i do widzenia.