Zgromadzeni przed nowo wykończonym blokiem słuchają przemówienia prezesa. Uroczystość ozdabiają transparenty głoszące hasła: "Entuzjazm + Plan = Mieszkanie", "Praca + Wysiłek = Sukces", czy też "Mniej braków - więcej potrzeb".
|
Proszę państwa! Za chwilę dokonam uroczystego przecięcia wstęgi, po czym zapraszam załogę na skromną lampkę wina (Przedstawiciel odruchowo sam zaczyna klaskać.) ufundowaną przez radę lokatorów. Lokatorów zaś przyszłych na wizytę w swoich lokalach.
|
|
|
|
Trzecie piętro, Furman ze swoim kolegą z uniwersytetu szuka swojego nowego mieszkania. Obok drzwi do windy, na których widnieje napis: "WINDY BRAK, drzwi nieczynne".
| |
|
|
Winda jest, to znaczy windy brak... na razie, ale szyb jest, a jakby była potrzeba to kolega rozumie, tak... to nie o to chodzi. No więc szukajmy, gdzie to... gdzie to jest ten mój lokal... Dwanaście, to jest on. Numer dwanaście, to moje mieszkanie he, he.
|
|
|
|
Gratuluję!
|
|
|
|
Dziękuję panu bardzo. Wie pan czekałem, czekałem, ale się doczekałem. Kluczyki są, to jest plan mieszkania, tak ono wygląda. Teraz wstawimy zamek. Najważniejsza rzecz w mieszkaniu nowym to jest zamek. Z różnych względów trzeba zamek założyć, a ten jest wie kolega najlepszy, bo on jest odłożony tam przez jednego ekspedienta specjalnie dla mnie. Wie pan, tu mam narzędzia wszystkie, gwoździe, młotki... Niech pan to może uprzejmie potrzyma, a ja... no! (Próbuje otworzyć drzwi.) Pasuje! He, he, he.... ale coś... psiakrew... coś się...
|
|
|
|
W tym momencie drzwi od mieszkania wylatują razem z futryną. Ni stąd ni zowąd zjawia się przygotowany na takie sytuacje oszust mieszkaniowy.
| |
|
|
Nie no, to jest skandal! Proszę pana, to jest oburzające! Przecież ten dom jest niebezpieczny dla życia i dla zdrowia. My nie... ile tu jest pokoi?
|
|
|
|
otrzepując się z tynku - Dwa.
|
|
|
|
Tak. My nie możemy wyrazić zgody proszę pana, proszę bardzo, na mieszkanie w takich warunkach, pan podpisze. O tu! (Podsuwa Furmanowi pismo i długopis, ten podpisuje.) Tak, bardzo dziękuję. Dziękuję bardzo.
|
|
|
|
Bardzo proszę. Proszę, nie ma za co.
|
|
|
|
W piwnicy trwa spotkanie załogi budowlanej. Śpiewają "niech mu gwiazda pomyślności, nigdy nie zagaśnie" - do zapowiadanej symbolicznej lampki wina, które okazuje się być w rzeczywistości wódką marki "Żytnia"
| |
|
|
Przepraszam! Panie prezesie, bardzo ważna sprawa, bardzo ważna. Panie prezesie pan pozwoli. Właśnie jest taka sytuacja prezesie, że mam mieszkanie.
|
|
|
|
No, moje gratulacje.
|
|
|
|
Dziękuję. Pan prezes mnie pamięta? Ja nie zmieściłem się na poprzedniej liście a właśnie jeden z lokatorów zrezygnował i tu mam jego pismo, także pomyślałem sobie, że może mógłbym na jego miejsce?
|
|
|
|
Co to... co to... zaraz, zaraz?
|
|
|
|
Proszę bardzo.
|
|
|
|
czytając pismo - To niesłychane.
|
|
|
|
No.
|
|
|
|
No czegoś takiego nie było odkąd jestem prezesem, co ja mówię, od czterdziestego piątego tego roku.
|
|
|
|
Tak jest.
|
|
|
|
Coś takiego... gdzie jest ten gość?
|
|
|
|
wypijając wódkę ze szklanki - Na trzecim piętrze.
|
|
|
|
Tymczasem wyżej Furman próbuje wraz z kolegą wmontować drzwi na poprzednie miejsce.
| |
|
|
Niżej, niżej no, tamtym bokiem niżej kolego.
|
|
|
|
Białym do środka.
|
|
|
|
Białym do środka?
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
To odwrotnie.
|
|
|
|
Przepraszam pana bardzo, czy pan to podpisał?
|
|
|
|
Tak jest, właśnie pan to podpisał.
|
|
|
|
Owszem, owszem. Ja właśnie to podpisałem, bo to proszę pana jest skandal! Tak nie może być, to grozi utratą życia, może ciężkim kalectwem! To jest proszę pana gorsze nić kłusownictwo!
|
|
|
|
Tak, tak, tak. Pan tu nie może mieszkać proszę pana.
|
|
|
|
Oczywiście. Oczywiście...
|
|
|
|
biorąc Furmana pod rękę - Może nie przy świadkach. Chodźmy...
|
|
|
|
wyrywając się - A dlaczego?! A dlaczego nie przy świadkach?! Ten świadek też omal życia nie stracił!
|
|
|
|
Tak było.
|
|
|
|
Panowie... Aaa... chwileczkę. (Prezes podbiega do przyglądającego się całej sytuacji Anioła.) Proszę pana, czy zjawili się wszyscy użytkownicy pozostałych M-3?
|
|
|
|
Nie. Nie ma profesora Rozwadowskiego. Wyjechał na parę dni do Gdańska. (Specyficznie mruga okiem do prezesa.) A zajmuje lokal numer osiem na drugim piętrze.
|
|
|
|
Który, który?
|
|
|
|
Lokal osiem, drugie piętro panie prezesie.
|
|
|
|
Aha. Dobra, dobra. Dziękuję.
|
|
|
|
do Furmana - Proszę pana, z nimi trzeba twardo. Pan się nie da przekabacić. Tak nie może być rozumie pan. On przyjdzie, zatachluje...
|
|
|
|
do Furmana - Proszę pana, niestety zaszło... no... jakieś nieporozumienie. Proszę, no chodź pan. (Prosi Furmana na bok.)
|
|
|
|
No ale wie pan, twardo, no twardo...
|
|
|
|
Lokal pana jest na drugim piętrze, ma bardzo piękne wykończenie. Tak, tak, a tu ma mieszkać ten warchoł Dąb-Rozwadowski. Yyy... wie pan, pewnie dlatego nasi koledzy budowlani nie bardzo się przyłożyli, ale to też... to też będzie naprawione. Także uznajemy sprawę za niebyłą, co? (Targa papier podpisany przez Furmana.)
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
A teraz o... proszę na dół. Mamy wie pan tam taki okolicznościowy bankiecik i bardzo pana proszę, żadnych gestów... no po co... nie było sprawy tak?
|
|
|
|
No naturalnie panie prezesie, dziękuję.
|
|
|
|
Proszę. (Zwraca się do oszusta.) A panu radzę znikać stąd i to zaraz.
|
|
|
|
znikając - dosłownie - Proszę.
|
|
|