Gabinet prezesa. Ten ogląda zdjęcia trumny zrobione podczas pogrzebu w mieszkaniu przy Alternatywy 4/13.
|
Panie prezesie mój mąż nieboszczyk mówił zawsze, że pan jest najlepszym człowiekiem i że to mieszkanie cośmy czekali trzynaście lat to tylko dzięki panu. Teraz ledwośmy się wprowadzili to widzi pan... umarł. Jeszcze zdążyliśmy te zdjęcia w domu zrobić. (Zawodzi i szlocha.)
|
|
|
|
Niestety. Jestem całym sercem z panią, ale przepisy nie pozwalają. Szanowny małżonek był naszym członkiem przez trzynaście lat, a pani jest jego żoną zaledwie od roku, no sama pani rozumie.
|
|
|
|
Ale przecież myśmy tam już mieszkali panie prezesie no, teraz pan nas nie może stamtąd wyrzucić.
|
|
|
|
Proszę pani to tylko tak pozornie wygląda. W świetle przepisów mieszka się wtedy, kiedy się jest zameldowanym. No... gdyby widzi pani, gdyby szanowny małżonek pani najpierw się zameldował a potem umarł... proszę bardzo, ale niestety nie pomyślał o rodzinie i teraz mamy kłopoty. A mógł się poradzić.
|
|
|
|
Ale co ja mam teraz zrobić? Panie prezesie...
|
|
|
|
No, no, no. Jako najbliższa rodzina ma pani prawo, przepraszam. (Poprawia kobiecie woalkę.) Ma pani prawo zostać członkiem spółdzielni z pominięciem stażu kandydackiego. Proszę tylko napisać odpowiednie podanie, a ja się tym zajmę osobiście. Obiecuję to pani.
|
|
|
|
Dziękuję panie prezesie.
|
|
|
|
Zajmę się tym osobiście. Proszę bardzo.
|
|
|
|
Dziękuję panu serdecznie. Dziękuję.
|
|
|
|
zamykając drzwi za wdową zaciera ręce - No!
|
|
|