Kotkowa i Kołkowa w pseudo kuchni urządzonej na stole przedzielonym na dwie połowy białą linią, gotują na maszynkach turystycznych zupy dla swoich mężów. Gdy jedna odwraca się by po coś sięgnąć, druga dosypuje do zupy "rywalki" cały pojemnik soli. Druga robi to samo, czyli tak zwanego vice versa.
|
Zygmuś, chodź. Zupa na stole.
|
|
|
|
Dzidek, obiad. Chodź.
|
|
|
|
Panowie czytając te same gazety, odwracają te same strony i biorą się za jedzenie zupy. każdy swojej oczywiście. Małżonki przyglądają się im reakcjom stojąc z boku.
| |
|
|
Czyś ty zwariowała?!
|
|
|
|
Co to jest do cholery jasnej?! To jest zupa?! Sama sól to jest, tak?! Co to jest?! Jasny gwint, niech to szlag!
|
|
|
|
jedząc na siłę swoją zupę zwraca się do żony - No...? Widzisz jaki awanturnik? He? Zupka mu nie smakuje. I taki cholera chce mieszkać między kulturalnymi ludźmi, w porządnym mieszkaniu.
|
|
|
|
Po komentarzu Kotka, Kołek również zabiera się za swoją zupę, choć wyczyn to niemały.
| |
|