DIALOGI
W mieszkaniu Kubiaków śpiewaczka ćwiczy jedną ze swoich piosenek: "Pomalutku, po cichutku, wszystko da się zrobić, ale o tym szaaaaa...." W tym momencie daje się słyszeć głośne zawodzenie Zosi: "Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia..."
Widzisz? Idź ją ucisz! Słyszysz?! | ||
Co? | ||
Idź ucisz tego wyjca! | ||
wyjmując zatyczki z uszu - Aaaa oczywiście, z przyjemnością. | ||
A u Furmana telewizor, w nim natomiast leci Kobra. Pewną kobietę napada na ulicy zboczeniec, zabierając jej czerwony szalik. Spłakana leci do znajomego obywatela MO, który popijając mleko sam ze sobą gra w szachy, jednym ruchem kosząc kilka pionów. | ||
Co się stało? | ||
Ktoś mnie gonił, morderca, zboczeniec, nie wiem. Szalik mi zabrał. | ||
Czerwony? Zaraz to załatwię. | ||
Dwukrotnie pojawia się charakterystyczny sygnał dźwiękowy symbolizujący przerwę w dostawie prądu. W efekcie dalsze oglądanie Kobry staje się niemożliwe. | ||
Ech, o jasny gwint, znowu z tym światłem. Taka Kobra. (Zapala świeczkę.) Cholerne zapałki, no pal się prędzej. | ||
Światło gaśnie na dłużej, rozlega się pukanie do drzwi. | ||
Otwieraj, jestem sama! (Furman zabiera strzelbę.) Niech pan otworzy! Przecież słyszę, że pan tam jest, niech pan otworzy na miłość Boską! | ||
Kto tam? | ||
Sąsiadka Lewicka. | ||
Jaka Lewicka? Imię? | ||
Bożena, magister. | ||
Pani jest sama? | ||
Sama, niech pan otworzy. | ||
Zaraz chwileczkę. Ja i tak proszę pani nic nie poradzę, jest dwudziesty stopień zasilania. | ||
To nie o to chodzi proszę pana, ja się boję. | ||
Ale czego? Doprawdy nie ma czego się bać. Proszę mi wierzyć. | ||
Niech pan... | ||
Proszę pani. | ||
Tak? | ||
podając świeczkę poprzez uchylone na łańcuchu drzwi - Halo, niech pani weźmie na chwilę tę święcę. | ||
Tak. | ||
Niech pani sobie twarz poświeci, ale tu, tu, tu, przy judaszu. Dobrze, dziękuję bardzo. Ale czy to naprawdę takie pilne? | ||
Tak, bo ja się boję. | ||
Furman otwiera drzwi, Lewicka wchodzi do mieszkania. | ||
Niech pani uprzejmie podejdzie do okna. Proszę uchylić firankę. Hmm... hmm... całą dzielnicę wyłączyli. | ||
No. Wie pan za mną ciągle łazi jakiś typ. I nawet ktoś manipulował przy moich drzwiach. | ||
Może złodziej? | ||
Nie, zboczeniec. | ||
Zboczeniec? | ||
No, a wie pan co może zrobić taki zboczeniec? | ||
Co? | ||
Lewicka mówi Furmanowi na ucho, co potrafi taki zboczeniec. | ||
Niemożliwe. | ||
Tak. Były takie wypadki. Hyy! Brońmy się! | ||
Tak, a wie pani ja też zwróciłem uwagę, że za mną łazi ciągle jakiś typ. | ||
Ciii... to może być ten sam. | ||
Ten sam? A czego on ode mnie chce? | ||
Cicho, cicho... tak, tak, tak. | ||
To musi być jakiś straszny zboczeniec. | ||
Brońmy się. | ||
Tak naturalnie, brońmy się, tylko może pójdziemy do państwa Winnickich? | ||
Za nic w świecie! Za nic w świecie. Ja tylko przy panu mogę być bezpieczna. (Bierze rękę Furmana i przykłada do swojej piersi.) O, czuje pan jak mi serce bije? Czuje pan? | ||
Tak. | ||
Bije? | ||
Bije. | ||
No widzi pan, musimy być razem. | ||
Tak. Znaczy lepiej być razem rzecz jasna. | ||
umyślnie upuszczając klucze - O jej, o jej. | ||
Co to jest? Klu... cze? | ||
Tam, tam, tam. | ||
W momencie, gdy Furman szuka kluczy, Lewicka gasi świeczkę. | ||
O masz, świeczka zgasła. | ||
O jej, o jej. To dopiero no. | ||
Furman próbuje zapalić świeczkę. Zapałki strzelają na lewo i prawo. | ||
Co ostatnia? Nie, jeszcze jedna. (Tej także nie udaje się zapalić.) I co? Nie ma pan już więcej? | ||
Już nie mam. | ||
To co my teraz będziemy robić? | ||