DIALOGI
Balcerek gra na harmonii, a zgromadzeni na próbie chóru lokatorzy śpiewają "Witaj Majowa Jutrzenko". Wszystkimi dyryguje oczywiście Lewicka.
Witaj Majowa Jutrzenko W czerwień cię wpięto, w błękit zaklęto W wodę wdzwoniono, w piętra podjęto... | ||
Co to jest?! Stop! Dosyć! Dosyć! Ja wiedziałem, że tak będzie. Ja wiedziałem. Jeden mądry człowiek mnie ostrzegał! Wy jesteście pol... politycznie nieodpowiedzialni! To mogą być straszne konsekwencje. Straszne! To jest awanturnictwo! I tego... narażanie na szwank. Dlatego z chórem koniec! | ||
No to do domu, już dzieci, do domu. | ||
Zaraz, kto powiedział koniec?! | ||
Pan! | ||
Kto państwa zwolnił?! Siadać mnie! Próba będzie do dwudziestej pierwszej. Proszę państwa! Otóż, chóru nie będzie, będzie balet. | ||
zaczynając grać na harmonii - No i w dechę, białe tango, panie proszą panów. | ||
Dobra, dobra! Dosyć! Dosyć mówię! (Balcerek przerywa granie.) Będziemy tańczyć tańce ludowe. Za miesiąc mamy festiwal amatorskich zespołów tanecznych i jak się tak wszyscy przyłożymy to mamy szansę na chochoła przechodniego. | ||
Ja tańczył nie będę! No... nie umiem tańczyć a poza tym w tańcu deptam po nogach. Niech żona zaświadczy. | ||
Tak. | ||
No tak! Pan sąsiad jak zwykle nie może. Ale jakby trzeba było rozpić pół litra to proszę bardzo co? Trochę kultury. | ||
Podobnież jest paczka z Ameryki do mnie u pana. Docent Furman mi powiedział. | ||
No dobrze, dobrze no. To panu Kotkowi da się taki jakiś tam lżejszy taniec żeby... bez partnerki, żeby nie było tego no... deptania he, he, he. A pan e... docent to tak ma troszkę za długi język, a za krótki wzrok nie? A he, może to raczej chodziło o pana doktora? | ||
Czy mogę zabrać głos? Więc ja mam propozycję bardzo łatwego i nie męczącego tańca, nawet dla pana profesora. Więc jest to polski chodzony. Znana melodia, "plon niesiemy plon w gospodarza dom". Na początku tancerze wnoszą w radosnym pląsie olbrzymi bochen chleba, symbol obfitości i dobrobytu naszej ziemi, która wszystkim swym dzieciom sprawiedliwie i hojnie rozdziela owoce ich solidarnego... | ||
Ciii... | ||
... trudu. | ||
No dobrze. Tak, no tam zobaczymy jeszcze jak to będzie z tym baletem, może te jakieś tam czastuszki... Już! No dobra, zobaczy się. (Wszyscy zaczynają wychodzić.) Zara chwileczkę! Coś se przypomniałem. Chciałem państwu zakomunikować, że w naszym bloku mieszka osoba, która jest niegodna miana lokatora. Zaraz, moment, ale zanim powiem wszystko, dzieci opuszczą to pomieszczenie. | ||
Dzieciaki do domu, nie będzie przy was pan opowiadał, do domu, już. | ||
Mama ja wszystko wiem. | ||
Jak wszystko wiesz to mamusi w domu powiesz wszystko. Już, już, już! Tomek! Nieznośny dzieciak. No i do domu, do domu! | ||
Muszę państwu z przykrością zakomunikować, że mamy w naszym bloku normalną, tfu! (Spluwa odgryzionym kawałkiem papierosa.) Ja nie będę się denerwował i nie będę używał słów... ale ta osoba sprzedaje swoje ciała każdemu, kto ma na to ochotę. I tą osobą jest niestety... (Odwraca się w kierunku śpiewaczki, ta przerażona patrzy na Anioła, ale ten odwraca się z powrotem i wskazuje na Ewę.) Pani Ewa! | ||
Skąd przecież... | ||
Nieee.... | ||
No chyba pan przesadził. Czy pan wie, że to jest publiczne pomówienie? Czy ma pan jakieś dowody? | ||
Ewa zapłakana wybiega, jej matka również zaczyna płakać. Manc biegnie za Ewą. | ||
Pani Ewo! | ||
do pchających się przez drzwi dzieci - Dzieci proszę stąd wyjść w tej chwili, proszę. | ||
Ewa, poczekaj! Ewa! | ||
wybiegając razem z żoną za Ewą - Ewa! | ||
Oto jest rachunek opiewający na sumę sześciu tysięcy dwustu pięćdziesięciu złotych, które pan Furman osobiście wydał. Czy to nie jest wystarczający dowód? | ||
Coś pan, tyleś jej pan zapłacił? | ||
Tak... nie. Nie jej, kelnerowi. | ||
Pan Furman przebywał niedawno w restauracji kategorii "S" - "Kongresowa" i widział osobiście jak pani Ewa rozbierała się publicznie do naga!!! | ||
Eeee... a ja już myślałem, że to normalna tufta. | ||
A ja czułem, że to artystka. | ||
Ale swoją drogą to nieładnie, że się tak ukrywała. Mogła by dawać jakieś tańsze bilety. | ||
Tadeusz! Ani mi się waż! Do domu! Już, już! (Balcerkowa wpada w śmiech.) | ||
No co, no dobry fach. Te artystki nieźle zarabiają nie? | ||
Co pan za głupstwa opowiada? Skąd pan takie rzeczy może wiedzieć? Zadaje się pan z artystkami? Przecież tam marny kawałek chleba, grosze im płacą. | ||
Ja myślę, że to w końcu jest bardzo sympatyczna dziewczyna. | ||
Moja siostrzenica też występuje w takim zespole, yyy... pieśni i tańca. I bardzo ją tam chwalą. | ||
Co pani opowiada? Ja myślałem, że właśnie tutaj wystosujemy jakąś... jakąś petycję, jakąś rezolucję potępiającą, jakieś podanie napiszemy o eksmisję! | ||
Muszę się załapać na te występy. | ||
Panie Furman. | ||
Tak? | ||
Panie Furman, pan coś powie. | ||
Yyy... głowa mnie boli. | ||
Głowa? He. Głowa! No to ja wam coś powiem.To jest jak zaraza! Tfu! Co ja mówię, to jest jak dżuma!!! Oto na przykład główny lokator spod czwórki, ja nie będę wymieniał nazwiska, z sublokatorką spod szóstki, nie będę wymieniał nazwiska... Otóż ci państwo weszli ze sobą w poważne stosunki pozamałżeńskie! Co tam poważne! I do tego jeszcze kulinarne, co przy obecnych naszych kłopotach rynkowych... | ||
A co? Jedli razem? | ||
A jedli he, he, he. Jedli... i to jeszcze jak. | ||
Mieszkanie Kubiaków. Żona spokojnie rozmawia z mężem o tym, co przed chwilą usłyszała na próbie chóru. | ||
Jak ty kotku mogłeś mi to zrobić? | ||
Ależ ja chciałem ci pomóc. | ||
głaskając Tadzia po głowie - Pomóc? W ten sposób chciałeś pomóc kobiecie? Własnej żonie chciałeś w ten sposób pomóc? (Zaczyna naciągać sobie palce.) | ||
Ależ ty nic nie rozumiesz. Jaka ona jest pracowita. Chciałem, żebyś miała pomoc. Wiesz przecież jak teraz trudno zgodzić gosposię. A jakie one mają wymagania... (Na te słowa kolejny lokator z Alternatywy 4 zarabia tak zwanego "liścia".) | ||