DIALOGI
Łazienka w mieszkaniu docenta Furmana. Robotnik Maniek siedzi i szczoteczką do zębów Zenobiusza, czyści sobie swoje upaprane palce.
Bo wie pan, bardzo by mi zależało żeby ten wieniec na przykład o... umocować gdzieś tu. Oczywiście taką niszę tu wykuć, to by wtedy się ładnie prezent... co? | ||
Nic z tego nie będzie. | ||
Dlaczego? | ||
Nie da rady. | ||
Bo co? | ||
Bo to jest ściana nośna. No a wie pan z czego jest taka ściana? | ||
No jak to z czego? No z cegły. | ||
Oj... taki inteligentny człowiek a nie wie no. Panie z gazobetonu. | ||
Aha. | ||
Rozumie pan? | ||
Tak. | ||
A ten... a gazobeton to jest gaz, nie... | ||
... i beton. | ||
O brawo no! Widzi pan sam no... prawda. | ||
Zaraz proszę pana, przepraszam. A może by wobec tego... może by wobec tego na tej ścianie? | ||
A to jest proszę pana panie ładny z kolei ścianka działowa. Rozumie pan? A z czego się składa ścianka działowa? | ||
No chyba z działania. | ||
He, he. No nie wie, jak Boga kocham nie wie no. Ścianka działowa składa się z dwóch warstw gipsu nie? | ||
Tak. | ||
No a w środku papier. A wie pan... na papierze to nie tylko rogi jelenia, ale i szczura pan nie powiesisz. | ||
Tak. Proszę pana, ale ja zapłacę. Ja dobrze zapłacę. | ||
A na co mi pieniądze panie? Co innego kartki. Wie pan no, na mięso bym wziął albo na cukier. No dasz pan kartki, dołożysz pan tausena żebym miał za co wykupić i sztymuje no. | ||
No dobrze. | ||
No to ja lecę po mesel. | ||
Za chwileczkę, a co to jest tausena? | ||
No patyka panie, patyka. | ||
Aha. Patyka. | ||
Już za chwilę Maniek wraca z meslem. Zaczyna kuć w ścianie otwór, a jako że jak sam słusznie wcześniej zauważył był to gips przedzielony papierem, bez problemu przebił się do mieszkania Lewickiej, w dodatku tak pechowo, że stłukł postawiony właśnie przy ścianie baniak z płynem przypominającym wino. Lewicka widząc to mdleje. | ||
Coś za łatwo poszło i nie mogę wyjąć no. | ||
Tak jak w życiu. | ||
wyjmując mesel pobrudzony czerwonawym płynem - Jezus Maria, krew panie! | ||
Gdzie krew, skąd? | ||
No na meslu no. | ||
Skąd krew? | ||
zaglądając w wykutą dziurę - Nie nie widać. Trzeba tam pójść. | ||
Czekaj pan. (Wychodzą na korytarz przed drzwi mieszkania Lewickiej.) Panie magister! Halo, pani ma... pani inży... pani Lewicka! | ||
Ja wywalę te drzwi. | ||
Pani magister! Pani magister! Co jest, nie ma jej? | ||
Maniek wywarza drzwi. Wchodzą do mieszkania. Po chwili znajduje ją pod wyłamanymi drzwiami. | ||
Pani magister! (Widząc Lewicką całą w soku wyglądającą na zakrwawioną, mdleje pod wiszącą na ścianie kopią "Słoneczników" Van Gogh'a.) | ||
Maniek naśladując liżącego z podłogi czerwonawy płyn psa docenta, organoleptycznie sprawdza, czy to krew, czy może coś innego. Po minie Mańka można mniemać, że faktycznie musiało to być dobre winko, bo cóż innego... sok? | ||
Dobry. Malinowy. Mądry piesek, mądry. Poużywaj sobie. No szefie, jak tam jest? Pobudka! | ||