Furman klęczy ze swoim psem myśliwskim Teodorem na ziemi i uczy go umiejętności polowania na... karaluchy.
|
No, Teodor! Bierz go, bierz go! No bierz go! Oj, no bierz go, no bierz go! Ech. Chodź tutaj, tutaj, tutaj. Popatrz, popatrz tam ci wlazł. Widzisz? Tu się patrz durniu, tam! O, tam! Bierz, bierz go, no bierz go, tak wrrrrr! Aport! Albo jesteś pies myśliwski, albo nie?! Bierz go mówię ci!
|
|
|
|
Rozlega się dzwonek do drzwi.
| |
|
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Docent Furman?
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Przyszliśmy obejrzeć pańskie mieszkanie.
|
|
|
|
O, to bardzo dobrze. Proszę, proszę bardzo, tylko uwaga! Ostrożnie, ostrożnie proszę pana ostrożnie, bo tu właśnie kapie z kaloryfera!
|
|
|
|
Acha.
|
|
|
|
Tak jest proszę pana, cały czas kapie. Kapie, kapie i już jest cały kubeł. I to już trzeci dzisiaj. Trzeci kubeł i tak proszę państwa pięć, sześć kubłów. Teraz to już nawet siedem albo i osiem kubłów, bo to się zbiera i zbiera. O, proszę bardzo, ten zaciek. Ten upiorny zaciek. Tam sąsiadowi też rura puściła i ta breja leciała przez prawie tydzień. Leci, cały czas jeszcze trochę kapie. No i ta tapeta proszę państwa to jest w ogóle też fatalna rzecz bo żaden klej w gruncie rzeczy tego nie bierze. No, albo to... było malowane, paćkane, jeszcze raz, jeszcze raz. Trzy razy tapeta była klejona...
|
|
|
|
Grzyb!
|
|
|
|
Tak... gdzie grzyb?!
|
|
|
|
pokazując na ścianę - Grzyb.
|
|
|
|
To?
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Może i grzyb jakiś. Yyy... proszę, może państwo do łazienki zechcą? Proszę. Proszę uprzejmie, no i ta umywalka to też wspaniała zagadka.
|
|
|
|
Co umywalka?
|
|
|
|
Jak to co umywalka, proszę bardzo, proszę panią bardzo, nie podłączona w ogóle!
|
|
|
|
Spłuczka w tym momencie sama z siebie się uruchamia.
| |
|
|
A co to?
|
|
|
|
A to jest rezerwuar proszę pani! Zepsuty oczywiście i mniej więcej co siedemnaście minut sama woda spływa.
|
|
|
|
I w nocy też?
|
|
|
|
W dzień i w nocy. I tak znienacka bluuuuuu!!!. Tak. Proszę, proszę. O proszę niech pan otworzy te drzwi.
|
|
|
|
Drzwi?
|
|
|
|
Tak, tak, tak. Śmiało, śmiało.
|
|
|
|
Otwiera drzwi, te spadają z futryny wprost na jego nos.
| |
|
|
O to właśnie chodzi. Zresztą tych usterek ja bym mógł mnóstwo jeszcze wymieniać, ale ja wszystkie już je zdążyłem wypisać. Proszę... aha! Jeszcze tylko dopiszemy i to jako numer jeden: ka-ra-luch.
|
|
|
|
Mimo wszystko chyba się jednak zdecydujemy.
|
|
|
|
Przepraszam, na co?
|
|
|
|
Na zamianę. No chyba to wszystko jednak będzie można poprawić.
|
|
|
|
Zaraz może pan obejrzeć nasze. Wprawdzie to w Radości, ale jesteśmy samochodem.
|
|
|
|
Wie pan, mieszkanie jest bardzo ładne i można zainstalować piec akumulacyjny jeżeli pan nie jest przyzwyczajony nosić węgiel z piwnicy.
|
|
|
|
Nie, nie. Zaraz, zaraz. Chwileczkę. Chyba jakieś nieporozumienie. Może mi państwo wytłumaczą...
|
|
|
|
Cóż to, zapomniał pan o własnym ślubie? A przecież chciał pan z żoną przeprowadzić się do willi pod Warszawą. To mieszkanie jest małe, a przecież gospodarz nie wyraża zgody na przebicie ściany. A tam jest ogród i dzieci będą miały się gdzie bawić.
|
|
|
|
Przepraszam, czyje dzieci?
|
|
|
|
Pańskie dzieci.
|
|
|
|
Pana.
|
|
|
|
Moje?!
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Precz!!! Precz z tego domu mówię! Raz dwa!!!
|
|
|
|
Zdegustowani państwo od zamiany mieszkania nie poddają się.
| |
|
|
Może spróbujmy gdzie indziej?
|
|
|
|
Skoro tu jesteśmy.
|
|
|
|
Dzwonią do mieszkania numer trzy.
| |
|
|
No nareszcie jesteście, a myśmy już zaczęli. Zaczęliśmy. Przepraszam.
|
|
|
|
Proszę panią ja chciałam zapytać...
|
|
|
|
Ale nie, to tu. Tu, tu, tu.
|
|
|
|
nalewając wódkę - Dostanie karniaka i nadrobi, o!.
|
|
|
|
Już są wszyscy! Już są, przyszli. Już wszyscy! Wszyscy już!
|
|
|