STANISŁAW BAREJA
KRÓL KRZYWEGO ZWIERCIADŁA
Nowa książka Macieja Replewicza będąca biografią Stanisława Barei już w sprzedaży! Jak autor sam podkreśla, książka "Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła" powstała dla fanów reżysera, a napisana została przede wszystkim przez fana. Autorem okładki jest utalentowany plastyk i, co ważne także fan Barei - Adrian Frankowski, który przygotował również projekty stron rozdziałowych. Zapraszamy do przeczytania wywiadu, który udało nam się przeprowadzić z autorem.
Alternatywy4.net: Skąd pomysł na autobiografię Stanisława Barei?
Maciej Replewicz: Czułem niedosyt. O Barei pisano i pisze się wiele, ale wyrywkowo, selektywnie. Przyklejono mu łatkę "kultowego reżysera", bez głębszej refleksji nad jego osobą. Chciałem opisać jego życie od mniej znanej strony. Nie ukrywam, że sam jestem fanem i pisałem dla fanów, którzy chcą wiedzieć o nim więcej. Czytałem oryginalne maszynopisy scenariuszy - z fragmentami, które usunęła cenzura. Nie zapomnę wieczoru, gdy otworzyłem pierwszy z kilku tomów "Stanisława Anioła", który znamy jako "Alternatywy 4".
Różnice między tekstem a serialem są dość niewielkie. Np. zamiast zbiórki na "blokowego totka" przez Anioła była tam puszka "na bezrobotnych w RFN". Wtedy, w 1981 roku miało to swoją wymowę! Opisałem to czego nie zobaczymy w jego komediach. To także jego nieznane scenariusze. Niektóre miałem w ręku jako pierwsza osoba, nikt ich nie czytał od 30-40 lat, od czasu gdy powstały.
A4: Jak długo powstawała książka?
MR: Fanem Barei byłem od chwili, gdy jesienią 1986 roku obejrzałem pierwszą emisję serialu "Alternatywy4" w TV. Rok później widziałem "Zmienników". Pomysł narodził się ponad 3 lata temu. Przez rok szukałem wydawcy. Choć temat wydawał się interesujący, potencjalni wydawcy nie mieli odwagi wydać biografię napisaną przez debiutanta. "Przecież już jest książka o Barei" słyszałem. Dzięki pomocy przyjaciół spotkałem p. Tadeusza Zyska. Wydawca zgodził się, by książka przypominała scenariusz lub scenopis. Nie ma rozdziałów - są ujęcia. Zamiast długości wyrażonej w metrach są lata z życia Stanisława Barei. Okładkę i strony rozdziałowe wykonał Adrian Frankowski - prywatnie także fan Barei.
A4: Do jakich ciekawych osób z otoczenia reżysera udało się dotrzeć?
MR: Trudno w jednym zdaniu wymienić ponad kilkadziesiąt osób. Chciałem, by o Królu Krzywego Zwierciadła mówili jego najbliżsi - żona P. Hanna Kotkowska Bareja, syn Janek, koledzy m.in Janusz Moregenstern, Tadeusz Chmielewski i Andrzej Wajda oraz aktorzy, operatorzy. Nie zabrakło nawet słów kaskadera Zbyszka Modeja. O Barei konspiratorze opowiada Mirosław Chojecki, założyciel nielegalnej wówczas Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA oraz Tomasz Michalak, który w piwnicy przy Fitelberga przez 10 lat przygotowywał matryce poligraficzne. Zdążyłem odbyć krotką rozmowę ze zmarłym niedawno Maciejem Rybińskim.
A4: Co najbardziej zaskoczyło Cię w pracy nad książką?
MR: Zaskoczeń było wiele. Całe ujęcie czyli rozdział jest poświęcone niezrealizowanym scenariuszom. Zaskoczył mnie Bareja, który poszukiwał swojej artystycznej tożsamości. Na początku lat 70. napisał scenariusz kryminału "Napad". Ostra, bardzo brutalna fabuła. Całkiem inny był nieznany projekt wojennej komedii "Trójka do bicia", bliski konwencji amerykańskiego "Złota dla zuchwałych" Z Eastwoodem, Sutherlandem i Savalasem.To nie był Bareja jakiego znamy.
Zaskoczeniem był także Bareja - konspirator. W 1977 roku, 3 lata przed powstaniem Solidarności wraz z S. Tymem przemycili do Polski dużą ilość bezdebitowej prasy i książek. Miał prawie 50 lat, rodzinę , dzieci i był znanym (choć nieuznawanym) reżyserem. I człowiek, który mógłby siedzieć w kapciach przed telewizorem decyduje się na konspirację. Konspirację realną, nie kawiarnianą. Ze wszystkimi konsekwencjami. "Alternatywy4" leżały na półce ponad 3 lata i nie był to przypadek. Władza uderzała w reżysera na różne sposoby, blokując nagrany materiał.
A4: Czy Bareja miał swój ulubiony projekt wśród filmów, których nie udało sie zrealizować?
MR: Kilka miesięcy przed śmiercią napisał scenariusz komedii kryminalnej "Kilometr za horyzontem". Wczesna wersja to "Złoto z nieba", które powstawało równolegle wraz ze scenariuszem "Alternatywy 4" w 181 roku.
A4: Jaki jest Twój ulubiony jego film i dlaczego?
MR: "Co mi zrobisz jak złapiesz" cenię na równi z "Misiem". To film odważny, mówiący więcej niż całe kino moralnego niepokoju. Czytałem oryginalny scenariusz. Film wyglądałby inaczej. Choć wycięto z niego 12 % i tak ładunek ironii jest miażdżący. Oglądałem go dziesiątki razy i za każdym razem śmieszy, choć także i zmusza do refleksji. Sytuacje w stylu "Pan tu nie stał" czy " Było jechać nie stać" widzimy i dziś. To komedia, dokument swojej epoki a jednocześnie film psychologiczny, obyczajowy. Bez taniego moralizatorstwa, za to z wielkim ładunkiem ironii.
A4: Jaki prywatnie był Stanisław Bareja?
MR: Wspaniały człowiek. Nawet nieprzychylny mu wówczas Bohdan Poręba określił go niedawno "bardzo przyzwoity człowiek". Taki był prywatnie ale i na filmowym planie. Nie był to reżyser despota, car. Przeciwnie - aktorzy wspominają wyłącznie w ciepłych słowach. Wyróżniał go nieprzeciętny intelekt, poczucie humoru i odwaga cywilna. Potrafił zjednać sobie wszystkich. Pracowali z nim nawet Roman Wilhelmi czy Mieczysław Voit, którzy zwykle omijali komedie szerokim łukiem.
A4: Co sprawia, że twórczość Barei jest ponadczasowa?
MR: Jest wiele powodów. Zmienił się ustrój, runął mur ale zachowania i mechanizmy, które pokazywał i ośmieszał pozostały do dziś. Ludzie śmieją się z sytuacji, które zdarzają się i dziś. Nie ma kolejek, kartek ale czy społeczeństwo stało lepsze? Poza tym dziś powstają komedie, nawet dobre, ale poprzeczka ustawiona przez Bareję jest nadal zbyt wysoko, mimo starań wielu reżyserów wychodzą produkcje blade lub "prawie dobre". Jest klasykiem bez godnych siebie następców.
A4: Dziękujemy za rozmowę.
MR: Dziękuję i pozdrawiam fanów serialu "Alternatywy 4".
Żródło: alternatywy4.net (01-12-2009)