RELACJA BENE RYCHTERA
8.XII.09 w klubie Traffic przy dawnej Rutkowskiego, co się okazał komuchem i z powrotem na Bracką przemianowali (pamiętam jak w dzieciństwie śpiewaliśmy: "na ulycy Brackej jest burdel na kółkach; panny leżą w łóżkach, kondomy na półkach"), goście zjawili się tłumnie i elegancko... bez prezerwatyw.
A że nastrój od razu zrobił się przesympatyczny (darmowe winko), tuż po 19 na scenie zasiedli: Stanisław Tym, autor Maciej Replewicz i Ewa Błaszczyk (która w zapowiedzi organizatorów miała se zbierać na swoją Fundację - ale odpuściła jak Staś Tym popłakał się wspominając najpierw przedni bimber jaki pędził Stanisław Bareja, a później Jego śmierć).
Spotkanie było z okazji promocji książki o Stanisławie Barei pt: "Król krzywego zwierciadła" - więc głos najpierw zabrał autor. Bardzo stremowany (bo to debiut) długo dziękował za liczne przybycie, i wdowie po Barei dziękował, i ... oddał głos Tymowi. Pan Stanisław wspomniał jak to dzięki Jerzemu Dobrowolskiemu (też kapitalna książka o nim: Romana Dziewońskiego "Dla mnie bomba") poznał reżysera: otóż na planie "Poszukiwany, poszukiwana" odwiedził kolegę Jurka D. i zwierzył mu się, że nie ma na paliwo do auta. Jurek zaprowadził go do Barei i poprosił o jakiś epizod, by Stasio sobie cóś zarobił. Bareja skrzywił się swoim słynnym grymasem i oświadczył, że to ostatni dzień zdjęciowy i ujęcie jakie mu jeszcze zostało, to zbliżenie ręki Dobrowolskiego przystawiającej pieczęć (rola Dyrektor).
Jurek na to, że Tym właśnie się specjalizuje w takich rolach, a Staś go poparł przekonując Bareję, że nikt inny nie potrafi w PRLu tak przyłożyć ... pieczęciom. No i zagrał - i tak zaczęła się ich 15-letnia przyjaźń. Opowiadał jeszcze Tym o tym i o tamtym, i o wspomnianym bimbrze i (co było bardzo odkrywcze dla wielu) o działalności konspiracyjnej (drukarnia podziemna w swoim domu) Stanisława Barei. Głos znów zabrał Autor i zaproponował, by teraz powspominać o mało znanym epizodzie życia Reżysera - Jego działalności .... antykomunistycznej ... cholera, czy to nie sytuacja z jakiegoś filmu Barei?!
Jeszcze Ewa Błaszczyk poczytała kilka fragmentów książki i zapodała, że kiedyś na Reżyserze pismaki psy wieszali, a teraz odszczekują to. Siedzący obok mnie Witek Zborowski skwitował: normalka.
Słowem było po barejowsku.
A potem cyknęliśmy jeszcze sobie kilka pamiątkowych zdjęć: z Balcerkową, Kotkiem, Żydkiewiczem ze "Zmienników" i Autorem, i jeszcze Maciek Pietrzyk walnął mi karykaturę na tytułowej stronie, a kiedy przed wyjściem chciałem skorzystać z toalety, bramkarz zastawił mi drogę i oświadczył, że do ubikacji wchodzimy bez książki - i zabrał mi dzieło o Stanisławie Barei. Że niby co? podetrzeć się miałem jak jeszcze ani stronki nie przeczytałem ... no istny "bareizm".
No to miłej lektury
Bene Rychter - serialowy "Maniek"
Żródło: Bene Rychter (11-12-2009)