25 ROCZNICA PIERWSZEJ EMISJI
To już 25 lat od kiedy serial Alternatywy 4 pojawił się na ekranach (mogło stać się to nieco wcześniej, ale to już inna historia). W tym czasie wiele się zmieniło, a nam dane jest doświadczać tego, przed czym przestrzega stare chińskie porzekadło - życia w ciekawych czasach. I jakoś nam to życie idzie... może także dzięki serialowi. Patrząc z perspektywy na kultowym obrazie Barei wychowały się co najmniej trzy pokolenia, a siła oddziaływania pozostaje niezmienna. Poniżej kilka Waszych uwag o Alternatywach 4 (bo o kultowości serialu zaświadczają nie dowcipne dialogi, czy wspaniałe kreacje, ale właśnie widzowie), które zebraliśmy dzięki przeprowadzonej niegdyś ankiecie.
Serial Alternatywy 4 jest dla mnie serialem kultowym, ponieważ pokazał mi peerelowską rzeczywistość, której nie pamiętam.
Kultowość serialu, między innymi wynika z doskonale obsadzonych ról ówczesną śmietanką aktorską. Nie wiem, czy dla obecnej młodzieży ten serial jest ponadczasowy, ale na pewno jest dla osób, które jak ja urodziły się w latach 70-tych. Oglądając ten serial widzi się otaczającą nas codzienność lat 80, a także zakulisowe działania różnych instytucji. Trudno to wyrazić słowami, ale ten serial spowodował całkowite uzależnienie od niego.
Najbardziej podoba mi się scena od rozpijania flaszki na dachu do przedstawienia nowego kierownika osiedla :-)
Dla wielu młodych ludzi takich jak ja, którzy przez mgłą pamiętają czasy PRL-u to wszystko to jedna wielka komedia ale w "alternatywach" jak i w "zmiennikach" wiele przedstawionych sytuacji miało swoje miejsce w tamtych czasach co dla mnie jest abstrakcją.
Film pozwolił mi patrzeć na tamten czas z humorem, bez wzdrygania. Trochę mnie też rozruszał. Wyprawa na ulicę Chemiczną i badanie odchodzących, warszawskich miejsc rozwinęła moje miejskie wędrówki.
Myślę, że siła tkwi właśnie w jego ponadczasowości, satyrze okresu PRL-u. W dzisiejszych czasach, tak zalanych tandetą i plastikiem, chętnie wracam do Alternatyw bo opowiada o nas samych mimo tego, że PRL się skończył. O naszych codziennych perypetiach, życiu, polskiej mentalności, też pochodzimy z różnych grup społecznych, czy też samych stosunków międzyludzkich. Myślę też, że ludzie wracają do tego serialu z pewnym sentymentem, z uśmiechem na twarzy z dawnych lat (ja niestety nie pamiętam tego okresu, gdyż jestem rocznik 85), kiedy to na półkach był sam ocet a dla elity działaczy szynka z Pewexu.
Mogę go oglądać cały czas... i marzę by móc żyć w tamtych czasach mimo wszystkich niedogodności i paradoksów tamtych czasów.
Serial nie zmienił mojego życia ponieważ zbyt często go oglądałem i przyzwyczaiłem się do niego.
Alternatywy 4, Cudowne lata...
Ten film jest karykaturą bardzo poważnych problemów PRL. Nie pozwala o tym zapomnieć. A jednocześnie, chciałoby się mieszkać właśnie w tamtym czasie... i właśnie na ul. Alternatywy 4... Zawsze ktoś pamiętałby o tobie :)
Za każdym razem kiedy go oglądam, a robię to zawsze gdy jest emitowany w telewizji, to śmieję się do łez. Wtedy czuję się zdrowsza, bo przecież śmiech to zdrowie.
Oglądałem go dziesiątki razy i często łapię się na tym, że patrzę na świat oczyma bohaterów Alternatyw, a nawet bezwiednie komentuję rzeczywistość wyrywającymi mi się samoczynnie cytatami z serialu. Wtedy zresztą nie każdy rozumie, co mam na myśli :)
Siła serialu tkwi w inteligentnym pokazaniu absurdów życia w tych czasach i może w tym, że każdy z nas (albo tylko niektórzy) mieszkają w takich blokach, gdzie ciągle jest jakiś Stasiu Anioł.
Niełatwe czasy pokazano w sposób komiczny i wzruszający, nie burząc dobrego smaku i znakomicie obnażając absurdy tamtego systemu. Znakomite aktorstwo dodało filmowi mocy. Doceniłem to, że nie trzeba już stać w ogromnych kolejkach po artykuły potrzebne do codziennego życia.
Doskonale dobrane zbiorowisko ludzkich charakterów, które spotyka się w każdym wielowarstwowym, czy - mówiąc językiem PRL-u - wieloklasowym środowisku, neizależnie czy to zamordyzm czy demokracja.
Najlepsze jest to, że nic się nie zmieniło. No może poza modą...